Używamy plików Cookies dla zapewnienia poprawnego działania strony. Zgodnie z prawem, musimy zapytać Cię o zgodę. Proszę, zaakceptuj pliki Cookies i pozwól tej stronie działać poprawnie.
Korzystając z naszej strony akceptujesz zasady Polityki Prywatności.

Wyszukaj na naszej stronie

 
 
środa, 29 luty 2012 14:17

Mobbing akademicki Wyróżniony

Napisał
Oceń ten artykuł
(3 głosów)
© yuri arcurs - fotolia.com © yuri arcurs - fotolia.com

Sytuacja ma miejsce na jednej z warszawskich uczelni wyższych. Podczas egzaminu  ustnego, w sali znajduje się oprócz wykładowcy trzech studentów. Jeden z nich nieporadnie odpowiada na pytania egzaminatora. W pewnym momencie profesor wstaje ze swojego miejsca i kładzie się na podłodze. Na pytanie zaniepokojonych studentów, o to co się stało, pytany odpowiada – zniżam się do Pańskiego poziomu. Jest to wprawdzie owiany legendą przykład, który jednak dla wielu studentów jest codziennością. O mobbingu uczelnianym wiedzą niemal wszyscy, ale rzadko który student decyduje się na stanowczą reakcję. Powodem jest strach przez kłopotami przy następnych egzaminach.

 

Mobbing akademicki
Wspomniany wyżej przykład choć z boku może wydawać się zabawny, to jednak dla osoby pokrzywdzonej z pewnością taki nie jest. Wstyd, obniżenie samooceny czy frustracja to tylko pojedyncze uczucia, które towarzyszą szykanowanemu przez wykładowcę studentowi. O problemie można by nie wspominać w momencie gdyby dane sytuacje zdarzały się rzadko i jednorazowo. Co innego gdy mamy do czynienia z regularnym poniżaniem. Kiedy pewne zachowania zaczynają mieć charakter ciągły można już mówić o tzw. mobbingu akademickim. Niemal każda osoba studiująca (lub absolwent) spotkała choć jednego wykładowcę, który na praktycznie  każdych zajęciach wyżywa się psychicznie na konkretnych upatrzonych przez siebie osobach (zazwyczaj mniej zdolnych studentach) lub całych grupach. Szykanowanie i obśmiewanie bardzo często połączone jest z wyzwiskami, które nie dziwią jednak już nikogo. – To norma – mówią studenci. Za przykład można też podać sytuację trzech warszawskich studentów prawa. Na początkowych latach swoich studiów, zostali oni „wyłowieni” spośród całego roku, przez sędziwego wykładowcę. Przez cały okres trwania zajęć byli wyśmiewani i bezustannie krytykowani za swoje odpowiedzi czy wygląd zewnętrzny. Te zachowania były połączone z ogromnymi trudnościami z zaliczeniem przedmiotu. – Pomimo napisania pracy zaliczeniowej tak samo dobrze jak koleżanka, która otrzymała pozytywną ocenę u mnie figurowała „niedostateczna” – mówi jeden z żaków – Na moją prośbę o uzasadnienie, wykładowca nie patrząc nawet na kartkę stwierdził, iż na pewno cos jest źle. Aby zaliczyć przedmiot musieliśmy razem z dwójką kolegów chodzić co tydzień na dyżury próbując poprawić pracę, która nawet nie była sprawdzona. Za dziesiątym razem i akuratnie dobrym humorem prowadzącego zajęcia w końcu udało się zaliczyć. Na pytanie dlaczego nie zdecydowali się na skargę do władz uczelni student odpowiada – Po co? Abyśmy zostali uznani konfidentów i już do końca studiów mieli kłopoty spowodowane przez „solidarnych profesorów”?    

 

Mobbing nie tylko w pracy
Mobbing co do zasady jest związany z nękaniem pracownika w jego miejscu pracy. Konkretną definicję tego zjawiska możemy znaleźć w art. 94³ §2 kodeksu pracy. Według niej „Mobbing działania lub zachowania dotyczące pracownika lub skierowane przeciwko pracownikowi, polegające na uporczywym i długotrwałym nękaniu lub zastraszaniu pracownika, wywołujące u niego zaniżoną ocenę przydatności zawodowej, powodujące lub mające na celu poniżenie lub ośmieszenie pracownika, izolowanie go lub wyeliminowanie z zespołu współpracowników”. Jak więc wynika z tej definicji oraz z ogólnej praktyki mobbing zarezerwowany jest wyłącznie dla zachowań mających miejsce w pracy. Coraz częściej mówi się jednak o potrzebie rozszerzenia znaczenia tego słowa, tak aby dotyczyło ono wymienionych w definicji sytuacji, jednak nie tylko w miejscu zatrudnienia, a we wszystkich przypadkach, gdy mobber (osoba stosująca mobbing) ma przewagę psychiczną wynikającą np. z zajmowanego wyższego stanowiska w danej hierarchii. Dotyczyć ma to więc np. stowarzyszeń, klubów sportowych, szkół czy właśnie uczelni wyższych.

 

Jakie są sposoby przeciwdziałania mobbingowi na uczelniach?
Kierując się przepisami dzisiejszego prawa, nie ma możliwości wystosowania pozwu przeciwko wykładowcy o mobbing. Powody są dwa: po pierwsze jak było wspomniane wcześniej mobbing dotyczy obecnie tylko środowisk pracy, a po drugie pozew o mobbing kierowany jest nie przeciwko konkretnej osobie, a przeciwko pracodawcy. Za mobbing odpowiadałaby w takim wypadku uczelnia, która później wyciągnie konsekwencję wobec swojego pracownika.

Skierowanie sprawy na drogę sądową może odbywać się w tym momencie na gruncie prawa cywilnego lub karnego (z oskarżenia prywatnego) i jest uzależnione od zachowań, których doświadczyła ofiara mobbingu. W przypadku wyśmiewania, obrażania czy szykanowania na forum publicznym, sprawca będzie odpowiadał za przestępstwo zniesławienia z art. 212 §1 kodeksu karnego lub zniewagi z art. 216 §1 KK, podlegającym karze grzywny lub ograniczenia wolności. W niektórych przypadkach sąd może również zasądzić nawiązkę na rzecz poszkodowanego lub organizacji charytatywnej.

Podobnie wygląda sprawa na tle prawa cywilnego. Według art. 24 §1 KC „Ten, czyje dobro osobiste zostaje zagrożone cudzym działaniem, może żądać zaniechania tego działania (...). Na zasadach przewidzianych w kodeksie może on również żądać zadośćuczynienia pieniężnego lub zapłaty odpowiedniej sumy pieniężnej na wskazany cel społeczny.” Gdy mobbing uczelniany wiąże się z naruszaniem nietykalności osobistej, mobber będzie odpowiadał za przestępstwo z art. 217 KK.

 

Mediator na ratunek pokrzywdzonym studentom?
W środowiskach akademickich coraz częściej wspomina się o konieczności wprowadzenia stanowiska tzw. „mediatora akademickiego”. Pomysł ten nie jest żadną innowacją, a samo stanowisko mediatora działającego przy uczelniach wyższych jest popularne na zachodzie. Do jego zadań należy nie tylko rozwiązywanie konfliktów pomiędzy współpracownikami i przełożonymi na uczelni, ale również łagodzenie sporów oraz ustalanie kompromisów na linii wykładowca- studenci. Pomysł wydaje się warty rozważenia, ponieważ pozwoliło by to na lepszą komunikację pomiędzy władzami uczelni a studentami oraz umożliwiło by szybkie reagowanie w przypadku pojawienia się negatywnych czy patologicznych zachowań. Pytanie jednak czy w dobie kryzysu oraz niżu demograficznego, uczelnie znajdą pieniądze na dodatkowy etat?

Czytany 19345 razy
Więcej w tej kategorii: Podwyżki w McDolalds! »
Reklama:
Najnowsze